niedziela, 14 czerwca 2015

Przełamałam się i napisałam rozdział dzisiaj ;)

Rozdział napisany z dedykacją dla nowych czytelniczek Dolor i Merchi Lambre :)) <3 ;* KOCHAM WAS;* <3

Rozdział XII-Czy ją serio kocham?

~Narrator~

,,A ty chcesz być szczęśliwa? Nie przyzwyczajaj się do rzeczy,miejsc i ludzi. Jeślicz czegoś pragniesz, nie zastanawiaj się nigdy, czy powinieneś. Zrób wszystko, co da Ci tę możliwość i po prostu wyciągnij po to rękę. Staraj się czepać radość z każej chwili i nigdy nie żałuj niczego , co choć przez chwilę tę radość Ci dało. Jeśli kogoś kochasz- powiedz mu o tym. Lepiej przez pięc minut czuć się jak głupek, niż całe życie żałować, że się nie spróbowało." Jak potoczą się dalsze losy związku Natalii? Czy rozstaną się z powodu takiej drobnostki? Czy Natalii ktoś pomoże ukoić smutki?

~Natalia~
-Nic złego nie robię kotku!-tłumaczył się
-Jak to nic złego nie robisz? A ten wzrok na te seksowne tyłeczki? Ja ci nie wystarczam?-pytałam
-Przestań spinać dupę, bo nawet nie podszedłem zagadać, a ty co? Jak się z nim bawiłaś?-był zazdrosny, tylko to mogłam wyczytać z jego mimiki twarzy.

-Tylko rozmawialiśmy! I nie odzywaj się tak do mnie!-krzyczałam. Miałam oczy przepełnione łzami. Odbiegłam od niego.Szybkim krokiem udałam się w stronę domu

Nie miałam ochoty na rozmowę z nim.Nie w taki sposób.Trochę mnie zranił.On widocznie wolał inne ode mnie.Bardzo go pokochałam i żałuję tego teraz.Mogłam nie dać się w to wciągnąć.Teraz Leon będzie się wypytywał, a co ja mam mu powiedzieć? Że jego przyjaciel mnie wykorzystał?! Nie, nie wrócę do domu.Prześpię się na plaży, bo wiem, że może Maxi mnie szukać.Albo wrócę,ale zamknę się w sobie.Nikogo nie dopuszczę już nigdy do swojego serca.Już na zawsze pozostanie w nim ten dupek.
Szybko wbiegłam do domu.Zamknęłam za sobą drzwi,zjechałam po nich. Totalnie się rozkleiłam.Przykucnęłam pod ścianą i przyciągnęłam kolana do siebie.
Chwilę jeszcze popłakałam. Potem postanowiłam się ogarnąć i coś zjeść.Pobiegłam na dół, tak oczywiście spotkałam mojego brata ze swoimi przyjaciółmi, a wśród nich był ten,który zrobił sobie próbę moich uczuć, aby sprawdzić, czy je w ogóle mam.Nie chciałam wyjść na jeszcze gorszą idiotkę, więc przywitałam się.
-Siema ludzie!-krzyknęłam i próbowałam choć na chwilę się uśmiechnąć
-Hejka, co dzisiaj taka nieswoja co?-zapytał chłopak, którego wczoraj poznałam na plaży
-A nic, po prostu jestem zmęczona.-przytuliłam każdego po kolei w ramach przywitania.
-Widzę,że coś jest nie tak.-powiedział chyba Andres
-Daj spokój,jest okej.-uśmiechnęłam się i poklepałam kumpla po ramieniu
-Ponte! Na dywanik.-krzyknął mój brat
-Idę.-odpowiedział cicho,a w jego oczach mogłam dostrzec tylko strach.Postanowiłam podsłuchać kazania braciszka.Podeszłam bliżej drzwi kuchennych,aby lepiej słyszeć.

~Maximiliano~
-Co ty jej zrobiłeś?-pytał z wściekłością w głosie
-Ja?Nic po prostu się posprzeczaliśmy i tyle.-powiedziałem, chciałem załagodzić atmosferę.
-Może napijemy się piwa co stary?-dodałem
-Ty mi ty teraz z piwem wyskakujesz?Lepiej pędź ratować swój związek,a nie pierdol.
-Sory, ale nie teraz.Chcę to wszystko przemyśleć.-głośno westchnąłem
-Spokojnie Maxi będzie dobrze. Znam ją i za niedługo się uspokoi.-chłopak się uśmiechnął
-Nie mogę być spokojny.Ona podrywała innego.Federico.-posmutniałem
-Serio Federa?On ma laskę, więc może tylko rozmawiali.-Leon uderzył mnie w klatkę piersiową
-Dzięki wiesz, ulżyło mi.-zaśmiałem się
-Więc biegnij do niej i ją przeproś.
-Może potem.Przygotuję się do tego.-odpowiedziałem i razem wróciliśmy do salonu
Strach ogarnął moje ciało.Fakt czułem się winny,ale to nie ja zabawiałem się z inną tak jak ona.A może tylko faktycznie rozmawiali? Nic nie wiem.Musiałbym z nią porozmawiać,ale jeżeli jest zła to mi nie wybaczy.Ale czy ja tego chce?Czy ją serio kocham?Kuwa Ponte ogarnij dupe, przecież ją uwielbiasz!To z tobą spała poprzedniej nocy, to tobie zaufała,a mogła komuś innemu.Myślałem nad sposobem tej rozmowy. Może Leon ma racje.Federico ma dziewczynę,a Natalia ma mnie. Nie zdradziłaby mnie. Nie w taki sposób. Ona jest inna.

~Natallia~
Uff Leon nic mu nie zrobił. Na szczęście. Znowu chciało mi się płakać jak jakieś opętanej istocie.Łazy nagromadziły się w moich brązowych oczach.Pobiegłam na górę,aby nie widzieli,że płacze.Wbiegłam do pokoju. Zakluczowałam drzwi.Bez wahania usiadam na parapet.
Uwielbiałam to robić.Zawsze kiedy padało siadałam z opiekunką z domu dziecka na parapecie i obserwowałam jak krople deszczu spływają po szybie.Rozpłakałam się. Nie to tylko oczy mi się pociły. Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi zamarłam.Myślałam, że przyszedł mnie przeprosić, przytulić,ale nie to tylko Cami i Franka.
-Cześć kochana.-przytuliły mnie obie 
-Hej,jeżeli macie mi prawić kazania na temat zbawiania się z chłopakiem ,, dwu metrowa grzywka" to wyjdźcie!-krzyknęłam
-Spokojnie przyszłyśmy obejrzeć jakiś film,pogadać.-uśmiechnęły się
-Przyniosłam twój ulubiony tort czekoladowy.-powiedziała włoszka
-Dziękuję wam,a zarazem przepraszam za tamto, po prostu trochę źle się czuję.-posmutniałam
-Żadnych smutków mi tu. Jak tam z Maxim, grzyczny jest?-zapytały z uśmiechem od uch do ucha
-Ehh.. Obwinia mnie o zdradę, krzyczy na mnie bez powodu, chyba mnie nie kocha..-rozpłakałam się znowu
-Wiesz jaki on jest, mówiłam ci,ale jesteśmy tutaj,aby wyleczyć twoje małe serduszko.-przytuliłam mnie Camila
-Ale ja go kocham.Tak jak ty Leona,a ty Broadway'a.-wskazałam na każdą po kolei,a włoszka kiedy usłyszała imię Leon uśmiechnęła się
-Co się tak szczerzysz?-zapytałam
-Bo wiecie wybaczyłam mu, kupił mi kwiatki i naszyjnik z literką ,,L",abym o nim zawsze pamiętała.
-Jesteście razem?-zapytała ruda
-Nie,ale przyjaźnimy się jak dawniej.-uśmiech nie schodził jej z twarzy
-Słyszałyśmy, że Diego Cię wyleczył.-charakterystycznie poruszałam brwiami ( od auroki: ^^)
-Tak faktycznie mi pomógł i zaprosił na randkę.-psiknęłam
-Wow serio?-zapytałam z nie dowierzaniem
-Taaak!-krzyknęła
-Pomożemy ci.Kupiłam ostatnio nową sukienkę,będzie dla ciebie idealna.-powiedziałam
-Dziękuję wam dziewczyny.-przytuliła nas
-Nie masz za co dziękować, kochamy się przecież i jesteśmy przyjaciółkami siostrami.
Przynajmniej wieść o randce Francesci i Diego mnie ucieszyła i zdołałam się uśmiechać.

~Francesca~
Przygotowania idą pełną parą. Poprosiłam chłopaka,aby przyszedł po mnie pod dom swojego przyjaciela, Leona. Camila zajmowała się moją fryzurą i makijażem,a Natalia pożyczyła piękną sukienkę.




Po godzinie byłam gotowa.Zbiegłam na dół i usłyszałam tylko pisk i komplement.
-Pięknie wyglądasz.-powiedział hiszpan
-Ty też niczego sobie.-uśmiechnęłam się
-Gotowa?-zapytał
-Jasne.Gdzie idziemy?-byłam ciekawa
-Niespodzianka.-wręczył mi kwiatki
-Dziękuję są śliczne.-powiedziałam
-Pasują do twoich oczu.-nie poznaję go, z buntownika na imprezie zmienił się w słodkiego misia.Ciekawe dla kogo taka zmiana..
-Nie poznaję cię.
-Wiele jeszcze o mnie nie wiesz.-uśmiechnął się i poruszył brwiami
-Bardzo śmieszne.
-Chodź lepiej bo się spóźnimy.
Szliśmy w znanym mi kierunku, a mianowicie do kina.Drogiego kina.Bardzo ciekawiła mnie zmiana chłopaka. Zastanawiałam się dla kogo taka metamorfoza.Może dla mnie.-rozmarzyłam się.
~ 2 godziny później~
Na filmie cały czas się śmialiśmy. Oglądaliśmy ,,Laleczkę Chucky",a ja zamiast się bać to chichrałam się w niebo głosy. Dobra przyznaję się pod koniec udawałam,że się boję,aby tylko chłopak objął mnie swym mocnym ramieniem i tak było. Siedziałam wtulona w niego.Pachniał przepięknie.

~Natalia~
Dziewczyny zostawiły mnie samą. Miałam nadzieję,że wszystko się wyjaśni,że przyjdzie i powie ,, to tylko sen,kocham cię",przytuli.Położyłam się na łóżku i momentalnie zasnęłam.Kiedy usłyszałam pukanie do drzwi moje serce mocniej zabiło.
-Mogę wejść?-zapytał znajomy mi chłopięcy głos
-Tak.-powiedziałam cicho
-Przyszedłem cię przeprosić.-do pokoju wszedł Maximiliano
-Wejdź.
-Zakochaliśmy się mimo dzielących nas różnic,a gdy już to się stało zrodziło się między nami coś wyjątkowego i pięknego.Moim zdaniem w ten sposób kocha się tylko raz i dlatego każda nasza wspólna minuta jest na trwałe wyryta w mojej pamięci i dlatego nigdy nie zapomnę ani jednej wspólnej chwili.-powiedział ze strachem mój chłopka, tak jeszcze mój..
-Przepraszam to moja wina.-posmutniałam
-Nie przepraszaj, kocham cię i to się liczy.Obiecuję już nigdy na ciebie nie nakrzyczę.-powiedział,a ja pochyliłam głowę i przycisnęłam usta do jego ucha...
-Mój-szepnęłam,a on sięgnął po moje dłonie, odwrócił je wnętrzem do góry i złożył na każdej z nich pocałunek.
-Moja-odszepnął,a ja popłakałam się ze wzruszenia i przytuliłam chłopaka
_____________________________________________________________________________
Już się tłumaczę dlaczego rozdział jest dzisiaj ;)) No więc postanowiłam trochę nadrobić nieobecność w zeszłym tygodniu ;) i to dlatego ;**  w następnym ciąg dalszy randki Diego i Fran :D Jak się to skończy? Rozdział z dedykiem, piszcie jak się podobał ;) i chciałabym podziękować za 1498 wyświetleń <3 Kocham was ; **













sobota, 13 czerwca 2015

Kolejna dedykacja ;)

Dzisiaj dedykuję rozdział mojej kochanej, z którą komunikuję się na gg ;*, a więc dedykacja dla Kari <3, linka do bloga dodam później, bo przyznaję się ,że zgubiłam ;( Przepraszam ;* <3 Nie wiem, czy przeminiesz ten rozdział jako dedyk, ale najwyżej napiszę nowy ;) A teraz rozdzialik:

 


Rozdział XI-Czego nie rozumiesz w słowie NIE?

~Narrator~
,,Bo widzisz jeżeli kogoś naprawdę kochasz, to nie zrezygnujesz z niego nigdy. Rozumiesz? NIGDY! Choćby nie wiem co zrobił, z kim i gdzie był. Zawsze wracasz, nieważne jakby Cię zranił. Czekasz i zastanawiasz się co teraz robi, gapisz się całymi dniami na telefon z nadzieją,że  zadzwoni.Jeśli kogoś kochasz to o niego walczysz. Bezwarunkowo. O niego, o jego szczęście, o to, żeby się cieszył każdym dniem,każdą  chwilą. I nie poddajesz się-wiesz, że nie możesz tego zrobić, bo TA osoba jest wszystkim co masz na tym świecie ,co Cię tutaj trzyma. Jest czymś więcej niż tlen, jest sensem każdego Twojego dnia, każdych Twoich wzlotów i upadków. A gdy upadasz, podnosisz się tylko i wyłącznie dla niej. Tak ,to właśnie jest miłość".Czy Natalia obroni się przed upadkiem związku? Dlaczego bała się powiedzieć Leonowi, że ma chłopaka, którym jest jego przyjaciel. Czy brat Natalki zrozumie jej obawy?



~Leon~


Po rozmowie z Francesscą poszedłem się położyć, byłem padnięty. Miałem nadzieję, że dziewczyna wszystko rozumie. Spałem może z całe popołudnie i pół nocy. Śniła mi się randka z Violką i taka cudowna noc. Tyko ja i ona. Jej piękne brązowe oczy i promienny uśmiech od ucha do ucha. Dołeczki w policzkach. Kurcze! Chyba serio się zakochałem.. Ciekawe, co ona czuje. Nie mam na tyle odwagi zapytać, chciałbym ją bliżej poznać. Może chce uczyć się w naszej szkole muzycznej. Pomógł by jej,tak jak Naty.Była może już godzina 9:30 postanowiłem, że zrobię rodzinne śniadanie i zaproszę siostrzyczkę. Zszedłem na dół, do kuchni i zająłem się przygotowywaniem posiłku. Miałem zamiar zrobił sałatkę grecką. Ulubioną Natalii. Kiedy wszystko było gotowe nałożyłem jedzenie na talerze i położyłem na stole.


Powolnym krokiem poszedłem pod pokój siostry, by jej nie obudzić, wiedziałem, że może jeszcze słodko odpoczywać w krainie Morfeusza.Tak też było. Ale nie była w swoim łóżku sama.
-Co się tutaj dzieje?-zapytałem wściekły
-Leon uspokój się, między nami do niczego nie doszło, po prostu bałam się sama spać, ciebie nie było w domu, a była burza. Dobrze wiesz, że się boję takich zjawisk!-Natalia się tłumaczyła
-Nie tłumacz się, wszystko rozumiem, to moja wina,ale powinnaś zadzwonić do mnie, a nie do niego!-nadal buzowały we mnie hormony złości
-To nie wasza wina, tylko moja. To ja przyszedłem i zostałem na noc, a miałem sobie pójść lub w ogóle nie przychodzić.-mój przyjaciel wstał z łóżka i ubrał swoje rzeczy
-Maxi mogłeś, ale zostałeś. Mam nadzieję, że tu się nic nie działo i było spokojnie.
-Tak owszem było, ale teraz musimy ci coś powiedzieć.-młoda hiszpanka chciała coś powiedzieć, widziałem, że to coś ją dręczy
-Spokojnie kochanie.-przytulił ją Maximiliano
-Co? Zaraz, zaraz! Kochanie! O czym wy mówicie?-dopytywałem się z zaskoczeniem
-Leon uspokój się.-uspokajał mnie chłopak
-Bo my jesteśmy razem już z dobre dwa tygodnie.-Natalia rozpłakała się, a Maxi tylko ją obejmował
-Taki długi czas! Czemu nic nie powiedzieliście?-pytałem z niedowierzaniem, już trochę złość mi przeszła kiedy ujrzałem z jaką miłością mój przyjaciel i moja własna siostra na siebie patrzą.
-Baliśmy się.-hiszpanka znowu posmutniała
-Spokojnie aniołku.-dodał Maxi
-Czego? Mnie?
-Tak ciebie! Bałam się, że nie pozwolisz nam być razem i cieszyć się z tego co razem budujemy.-spojrzałem jej w oczy
-Natalko przecież wiesz, że chcę twojego szczęścia.-przytuliłem ją, a kumpel się tylko uśmiechnął
-A ty co się tak śmiejesz? Chodź do grupowego przytulaska!-zaśmialiśmy się wszyscy razem
-To co możemy być razem?-zapytał kolega
-Tak, ale jeżeli będzie potem cierpiała to tymi rękami (od autorki: przyjmijmy, że Leon pokazał swoje ręce ;D) cię uduszę!-powiedziałem
-Dziękujemy ci braciszku. Kocham Cię.-znowu ją przytuliłem, a Maxi tylko odchrząknął i dodał:-Ja ją bardziej. i uśmiechnął się.
O jezu nie wierzę, że moja siostrzyczka dorasta. Znalazła miłość swojego życia. A ja co? Jestem tchórzem i nawet nie miałem odwagi zapytać o numer Violetty, a całowałem się z nią.
 
~Maximiliano~

Uff szybko poszło. Moja dziewczyna trochę popłakała, ale najważniejsze jest to, że Leon zaakceptował nasz związek i jeszcze się ucieszył. Z tej okazji,że mamy wolne dwa miesiące to postanowiłem ten dzień spędzić z Natalią na małej plaży nieopodal miasta. Rozmowa z jej bratem zajęła nam może z 20 minut. Potem zjedliśmy śniadanie i korzystając z pogody chciałem zaprosić ją na spacer, potem na wspólną kąpiel w ciepłym morzu.
-Kochanie ubieraj bikini i wychodzimy!-krzyknąłem z dołu, bo aktualnie przebywałem w salonie, a ona w łazience
-Po co bikini? Zwariowałeś?-pytała
-Przestań się spinać i przygotuj się. Idziemy na spacer i plaże.-powiedziałem
-Spoko! Daj mi pięć minut.-otrząchnął, a ja postanowiłem spakować jej oliwkę do opalania i ręczniki.


~kilka chwil później~

-Jestem gotowa, wychodzimy ?-zapytała
-Jasne.-opowiedziałem i w ciszy wyszliśmy
Spacerowaliśmy rozmawiając na różne tematy trzymając się za ręce. Po drodze minęliśmy kilku znajomych, którzy aż się uśmiechali kiedy widzieli nas trzymających się grzecznie za ręce. W pewnej chwili nastała chwila ciszy. Uwielbiałem chodzić w ciszy i pomyśleć.
-Kotku co czym tak myślisz?-zapytała moja dziewczyna. Boże jak to ślicznie brzmi moja dziewczyna... i to już oficjalnie.
-O nas.-uśmiechnąłem się, ale ona posmutniała
-Ej co jest?-zapytałem
-Pewnie o tym jak mnie zostawić, bo mnie nie kochasz.
-Ej! Nie prawda!-musnąłem jej usta
-Teraz mi wierzysz?-dodałem
-No nie wiem, nie wiem..-zrobiłem fochniętą minę
-A więc fochasz się? To ja idę do domu, zadzwoń jak ci przejdzie.-wystawiła mi język
-Nigdzie nie idziesz!-chwyciłem jej nadgarstek
-A więc już ci przeszło hmm?
-Nie, ale chce abyś wiedziała, że cię kocham.-ta zaś namiętnie pocałowała mnie przygryzając moją wargę.
-Też Cię kocham.-odpowiedziałem


~Natalia~

Na plażę doszliśmy w ciągu może dwudziestu minut, bo była niedaleko mojego domu. Rozłożyliśmy swoje ręczniki, które wcześniej już przygotował Maxi i wyjęłam swój krem do opalania. Zaczęłam delikatnie smarować swoje ciało, kątem oka widziałam jak chłopak mi się przygląda. Położyłam się na swoim miejscu i włożyłam słuchawki do uszu.
 
Zasnęłam, bo mój kochany poszedł sprawdzić jaka jest woda.
-Nie śpij, od tego była noc.-zasłonił mi słońce
-Przepraszam.-uśmiechnęłam się
-Nie przepraszaj tylko chodź do wody, jest ciepła.-powiedział
-Nie mam ochoty.-położyłam się kontynuując swoją poprzednią czynność.
-Nie daj się prosić aniołku.-nalegał
-Nie!-krzyknęłam, a reszta osób przebywających niedaleko się na nas patrzyła
W jednej chwili poczułam jak chłopak bierze mnie na ręce, ale wiedziałam czym to grozi. Wolałam się do tego przygotować psychicznie, ale nie zdążyłam. Poczułam ciepły, przyjemny dotyk wody.

-Cholera jasna czego nie rozumiesz w słowie nie?-byłam wściekła i uciekłam od niego.
Chłopak mnie zdenerwował. Całe popołudnie się do niego nie odzywałam. Zmieniłam miejsce opalania się. Od teraz leżałam obok chłopaka z dwu metrową grzywką postawioną do góry Nie znałam go, ale wydawał się spoko kolegą. Nawet przystojnym. Kątem oka obserwowałam Maxiego. Cały czas patrzył na jakieś laski z tyłkami na wierzchu. Tym bardziej się zdenerwowałam. Podeszłam do niego ze złością.

-Co ty robisz? Myślisz, że jestem taka głupia i nie widzę tego?
__________________________________________________________________________________
No cześć jak wiecie rozdział jest specjalnie z dedykacją, jak poprzedni ;* Dzisiaj postanowiłam napisać cały o Naxi, ale pojawił się też Leonek z rozmyślaniami o Violci! ;D Czy coś z tego będzie? Czy Maxi się wytłumaczy i w jaki sposób? O tym już nie długo ;)) A tu macie Albę najpiękniejszą ;D <3 nowezyciefran.blogspot.com- link do bloga, który obiecałam wyżej ;))



środa, 3 czerwca 2015

NIESPODZIANKA DLA MOJEJ NAJUKOCHAŃSZEJ,KTÓRA MNIE WSPIERAŁA PRZEZ NETA,ALE JEDNAK ;*

Na początku chcę, abyście przeczytali tą oto notatkę, a więc tak: najważniejsze na początek jak to mówią! Rozdział calutki jest dedykacją dla mojej kochanej Patii <3,która teraz w tej ciężkiej sytuacji mnie wspierała, za co jej dziękuję z całego serca, a rozdział prawie cały o Francessce...Specjalnie dla Ciebie kochanie <3 ZAPRASZAM NA JEJ BLOGA!BO JEST ŚWIETNY!! :D http://diescesca-forever.blogspot.com/... Teraz piosenka, która mnie zmotywowała: <klik> :)) a teraz już nie zanudzam i rozdział:

Rozdział X- Jedna, dwie, ewentualnie pięćdziesiąt kresek to nic takiego

~Narrator~
W miłości "wierność" jest tak długo, jak w uczuciu jest czuły przypływ i odpływ niepewności, podejrzeń. Jak długo człowiek czuje, że nie uwięził do końca w ramionach tego wroga, jakim jest kochanek. Istnieje tyle, ile dwoje ludzi są dla siebie niebezpieczeństwem i niepewnością.
 
~Leon~
Nie potrafię sobie wybaczyć tego, co zrobiłem. Zdradziłem Fran.. I to po pijaku. Ona tyle dla mnie zrobiła, a ja co? Po prostu uległem Violi. Przyznam się, jestem dupkiem, ale nie moja wina ,że nic jednak nie czułem do Francessci. Kochałem ją inaczej, jak siostrę, albo przyjaciółkę. Nie potrafię tego opisać słowami. To czuje moje serce i tyle...Teraz jestem szczęśliwy, bo mogę się spełniać przy Vilu, niedawno się poznaliśmy, a ja jestem idiotą i już się w niej zakochałem .Pragnę jej pomagać, kochać ją i przytulać do snu. Postanowiłem nie okłamywać Fran, ale wręcz przeciwnie, chciałem, aby wiedziała co czuję. Nadal chcę być jej przyjacielem.

~Francessca~

Czułam się źle, okropnie, wykorzystana, porzucona. Jak najgorsza osoba na tym świecie. Wszystko wróciło. Przypomniała mi się historia mojej miłości do kolegi z dawnej szkoły. Byłam przez niego nie lubiana nienawidzona, poniżana, czasami bita. Nie mogłam uwierzyć, że mu zaufałam po tym wszystkim. Dawno temu może i bym już się zabiła, ale nie! Musiała mnie uratować (od autorki: przyjmijmy, że Franka chciała się zabić, ale uratowała ją jej kuzynka-Lena, która będzie w opowiadani, ale jeszcze nie teraz :))
 
 
 
WSPOMNIENIE:,, Drobna dziewczyna-Francessca usiadła wygodnie przed pianinem i swobodnie wystukiwała w klawisze dźwięki muzyki ,,PODEMOS". Najpierw to ona zaczęła wydobywać z siebie słowa piosenki:
No soy ave para volar-Nie jestem ptakiem, nie latam.Y en un cuadro no sé pintar-Nie namaluje obrazu,
No soy poeta, escultor-Nie jestem poetą, twórcą,
Tan sólo soy lo que soy-Jestem po prostu sobą!
Las estrellas no sé leer-Z gwiazd nie potrafię nic czytać
Yla luna no bajaré-I księżyca wciąż nie zniżę
No soy el cielo, ni el sol-Nie jestem niebem, ni słońcem
Tan sólo soy!-Jestem sobą!
Nie miała pojęcia, że ktoś ją podgląda, bo skąd to miała wiedzieć? Nagle dostrzegła jego zgrabną sylwetkę. Ten jej anioł stróż miał na imię Tomas- przyjaciel, ale Marco-demon, chłopak włoszki nie potrafił zrozumieć relacji między dziewczyną, a tym młodym człowiekiem,zawsze oskarżał ją o nie stworzone rzeczy. W tym momencie serce zaczęło jej bić, a w brzuchu latały kolorowe motyle. Wiedziała, że dużo ryzykuje, ale uległa, dała mu znak, że może do niej dołączyć. Jego głos przyprawiał ją o dreszczePero hay cosas que sí sé-Lecz są rzeczy, które wiem
Ven aquí te mostraré-Chodź tutaj, pokażę ci!
En tu ojos puedo ver-W twoich oczach widzę, co możemy osiągnąć,
Lo puedes lograr, prueba imaginar!-Wyobraź sobie!
Ich głosy idealnie do siebie pasowały. Ta piosenka kiedyś zapoczątkowała ich przyjaźń. Śpiewali ją razem na różnych festiwalach muzycznych , a refren to moment, w których mogli pokazać wszystkim jak doskonale się dopełniają wzajemnym uczuciem:
Podemos pintar colores al alma-Możemy ubarwiać kolorami duszy
Podemos gritar iee eé-Możemy krzyczeć "Yeeeea!"
Podemos volar sin tener alas-Możemy latać, nie mając skrzydeł
Ser la letra en mi canción-Na słowach tej piosenki.
Y tallarme en tu voz.-Kryjąc mnie w twym głosie...
Ale jednak ktoś był takim okropnym człowiekiem i przerwał tą chwilę. Był to jego brat, a zarazem chłopak Francessci- Marco. Wszyscy nazywali go demonem wcielonym, ale ona wierzyła, że dla niej się zmieni. Niestety pomyliła się-i to bardzo. Chłopak robił to co zwykle.
-Zdradziłaś mnie z nim!-krzyczał na całą szkołę
-Nie prawda! My tylko śpiewaliśmy.-uspokajał go Tomas
-Wiem co widzę i co ludzie gadają. Nie kłamcie już!-nadal się wydzierał
-Uspokój się kochanie, to nie tak jak myślisz. To tylko piosenka, nasza wspólna.-chciała go przytulić, ale ją odepchnął i runęła na ziemię. W tamtej chwili coś w niej pękło...
-To koniec, ty nigdy się nie zmienisz!-zakończyła ten chory związek, bo tylko tak mogła go nazwać, a ona sama doznała wstrząśnienia mózgu, bo uderzyła się mocno o róg stołu. KONIEC WSPOMNIENIA"
 
Nie mogłam powstrzymać łez. Rozpłakałam się. Nie zauważyłam nawet sylwetki koleżanki.
-Czemu płaczesz?-zapytała hiszpanka
-Twój brat, wspomnienia z dawnych lat dają popalić.-otarła moją łzę z policzka
-Co zrobił? Nie pozwolę cię krzywdzić!-dziewczyna trochę się zdenerwowała
-Zdradził mnie z nią..-w tej chwili pokazałam jej zdjęcie mojego nowego wroga, które wisiało na ścianie, a ona nic tylko mnie od razu przytuliła
-Nie przejmuj się, ja mu pokażę!-krzyknęła
-Natalia! Stop!-wołałam za nią, ale to chyba na marne
-Zostań tutaj!-odkrzyknęła, a ja zrobiłam co kazała. Po chwili zobaczyłam jego posturę (Leona), nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
-Fran ja przepraszam.-posmutniał
-My nie mamy o czym gadać, wyjdź!-jednym ruchem ręki pokazałam mu drzwi
-Proszę cię wysłuchaj mnie.-mówił dalej
-Nie mam ochoty!-krzyknęłam
-Ale ja mam, daj mi chociaż 5 minut. Błagam.-jego wzrok był tak bardzo hipnotyzujący, jego oczy przyprawiały mnie o ciarki i motyle w brzuchu
-Masz te twoje 5 minut i spadaj.
-Ja nie chciałem, uwierz mi proszę. Zakochałem się w niej.-tłumaczył się, to było słodkie, ale nie chciałam potrafiłam mu wybaczyć.Jeszcze nie teraz.
-Nie tłumacz się, nie jestem twoją matką, przed którą musisz to robić.-ukradkiem na niego spojrzałam, a on tylko posmutniał
-Kocham Cię, ale inaczej, jako siostrę. Jak Natkę.
-Rozumiem, ale twoje 5 minut minęło. Tak jest wyjście.-powiedziałam
-Wybaczysz mi kiedyś?-zapytał cicho, ale na tyle głośno, abym usłyszała
-Może, ale jeszcze nie teraz.-wyszeptałam sama do siebie.
Miałam nadzieję, że tego nie słyszał. Nie rozumiem sama siebie. Kocham go także, ale zdrady nie da się wybaczyć od razu godzinę po zdarzeniu. Postanowiłam pójść do domu. Odpoczynek jedyna rzecz jakiej teraz potrzebowałam.

*Parę godzin później*

Spałam już z cały Boży dzień, ale nie potrafiłam jakoś się zbudzić, bo śniło mi się wydarzenie, które przydarzyło się rok temu (od autorki: to co było w wspomnieniu ;/).Ale jednak ze snu wybudziła mnie matka.
-Francessco,słoneczko ktoś do ciebie.-nagle serce zaczęło mi mocniej bić
-Niech wejdzie na górę.-powiedziałam
-Dobrze córeczko.
Do mojej siedziby wszedł chłopak,t który zadał mi to nędzne zadanie. Miałam do niego żal, ale też w ten sposób mogłam odgryźć się na Leonie. Diego serio nie był taki zły. Pomógł mi się uśmiechnąć, ale to nie na długo. Pomimo tej rozmowy potrzebowałam czegoś więcej. Od razu zauważyłam moją dawną przyjaciółkę-żyletkę, która sobie leżała na komodzie. Tak jakby wiedziała, że jej potrzebuję. Wzięłam najpierw kartkę i długopis do ręki. Nabazgrałam na niej: ,,Kochałam Cię, a ty mnie zdradziłeś. Wybaczę Ci, ale jeszcze nie teraz. Musisz zrozumieć, że też mam uczucia. Ta Jedna, dwie, ewentualnie pięćdziesiąt kresek to nic takiego..."Odłożyłam rzeczy na biurko i przejechałam kilka razy po ręce szepcząc ,,dziękuje".